Nasza przygoda z Finlandią zaczęła się dokładnie 1 października ubiegłego roku, kiedy Norwegian wrzucił całą masę biletów na trasie HEL-RVN w okresie listopad-marzec w promocyjnej cenie 112 zł OW.
Takie widoki to my naprawdę bardzo lubimy
:)
Korzystając z powyższej promocji można było złożyć wycieczkę wg schematu: 1. Gdańsk - Turku - Wizz od 78 zł RT 2. Turku - Helsinki – http://www.onnibus.fi (odpowiednik polskiego busa) - od 3 € RT 3. Helsinki - Rovaniemi - Norwegian od 224 zł RT 4. Doliczyć trzeba transport lotniskowy w Turku i Helsinkach - ok. 80 zł RT Zaznaczę tylko jeszcze bardzo skromnie, że za powyższe znalezisko odznaczony zostałem honorową koszulką forumową
:) http://www.fly4free.pl/forum/rovaniemi- ... aj#p541866
Po krótkim rozważaniu wybrany został termin w połowie marca, a więc w okresie kiedy zima powinna już trochę spuszczać z tonu, dni będą co raz dłuższe ale oczywiście jeszcze w okresie występowania zorzy polarnej, która miała być jednym z celów całej wyprawy. Całość planu trochę psuła konieczność spędzenia dwóch nocek dojazdowych (Turku lub Helsinki). Ostatecznie jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu pojawiła się okazja na zwiedzenie tych dwóch miast, w których jeszcze nie byliśmy. Po rozpoznaniu możliwości noclegowych ostatecznie wybrałem Turku jako naszą sypialnię, z tym że podczas powrotu zaplanowana została 4-godzinna przerwa na krótkie zwiedzanie Helsinek.
Znalezione możliwości trochę tańszych noclegów w Turku zebrałem w innym temacie: http://www.fly4free.pl/forum/turku-noclegi,1393,58541 Oprócz powyższych opcji dochodzi jeszcze możliwość taniego noclegowania na statku pasażerskim „Bore”, który obecnie przekształcony został na muzeum i hostel. Mnie trochę odstraszyły mikro-powierzchnie kajut ale o ile dobrze pamiętam kolega @Serniczek korzystał z „Bore” i był nawet zadowolony. http://www.msborea.fi/english/www/
Przed samym wyjazdem trochę niepewności zasiał jeszcze strajk pilotów Norwegiana. Około 650 chłopa rzuciło stery samolotów i zrobiło sobie urlop na żądanie. Codziennie śledziłem sytuację i najbardziej ucierpiały norweskie loty wewnętrzne i część lotów skandynawskich. Zdarzały się też sporadyczne anulacje lub duże opóźnienia lotów fińskich. Strajk trwał bardzo długo, bo aż kilkanaście dni ale na szczęście skończył się w dniu naszego wyjazdu
:)
1. TURKU - welcome to the … Mumin-land.
Pierwsza rzecz, o której należy pamiętać po przyjeździe do Finlandii to … przestawienie zegarków o 1 godzinę do przodu. Tak, to już inna strefa czasowa, chociaż „jet-laga” raczej nie ma się co obawiać
:) Oczywistym i niepodważalnym symbolem kraju są … Muminki, które są dosłownie wszędzie. Witają nas na lotnisku, machają wesoło łapkami z witryn sklepowych, są dostępne w postaci wszelakiej maści słodyczy (czekolady, batony, lizaki, żelki, cukierki, itp.), w postaci płynnej (napoje) lub sypkiej (kawa, herbata). Naprawdę każdy znajdzie tu swojego Mumina. Oczywiście wszędzie można zaopatrzyć się w całą masę gadżetów z tymi uroczymi postaciami, przy czym ich ceny już są zdecydowanie mniej urocze. Byle badziewny kubek, jeżeli zostanie tylko przyozdobiony wizerunkiem Muminka, od razu podnosi swoją wartość do co najmniej 20 jurków
:) W okresie letnim można nawet odwiedzić wioskę Muminków usytuowaną w Naantali, kilkanaście kilometrów od Turku. http://www.moominworld.fi/
Nasza landryna na lotnisku w Turku.
Obecnie Wizz operuje z głównego terminala T1, a nie z baraku terminalo-podobnego T2
:)
Witajcie w Mumin-landzie.
Jeżeli chodzi o komunikację to dla przeciętnego podróżnika potrzeba niewiele informacji. Podstawowy środek komunikacyjny to autobusy miejskie w kolorze żółtym, na które dostępne są bilety: - 3 € (na 2 h) - 7,5 € (na 24 h) Bilety kupujemy u kierowcy, płatność gotówką (chyba nie można płacić kartą). Strona komunikacji miejskiej: http://www.foli.fi/en/timetables-0 Tutaj możemy szczegółowo zaplanować swoją podróż: http://reittiopas.turku.fi/en/ Przydatna będzie jeszcze znajomość przystanków autobusowych na rynku głównym (Kauppatori), bo jest ich tam kilkanaście. Sprawę ułatwia czytelna numeracja każdego pojedynczego przystanku.
Schemat przystanków na Kauppatori: przystanek T6 – linia 1 (trasa z lotniska do portu) przystanek T40 – linia 1 (trasa z portu do lotniska) przystanek T41 – linie 50,51,53,54 (trasa z hotelu Caribia) przystanek T42 – linie 50,51,53,54 (trasa do hotelu Caribia) hotel Caribia (nazwa przystanku Kongressikuja) – przystanek początkowy/końcowy Onnibusa do Helsinek
Mapka centrum Turku.
W samym mieście nie ma może za wiele do zwiedzenia ale na jeden dzień jest akurat w sam raz
:) Najlepiej przejść z Kauppatori (Market Square) do katedry (po drodze można wpaść do Lidla zaznaczonego na mapce) i potem wzdłuż rzeki, aż do samego portu. Chyba lepiej iść prawym brzegiem rzeki, szczególnie na samym początku trasy.
Finlands Ortodoxa Kyrka, czyli Cerkiew św. Aleksandry przy Kauppatori.
Ciekawy mural na trasie do katedry.
Katedra w Turku.
Plan okolic katedry w 3D, nawet rzeka była częściowo wypełniona wodą
:)
Biblioteka miejska.
Ratusz miejski.
A jak … Abo, historyczna nazwa miasta.
Mam słabość do takich „wiejskich” domków w mieście.
Statki zacumowane przy brzegu rzeki.
Srebrna brama … cokolwiek by miała ona oznaczać
:)
Ten łabędź skonsumował prawie całą naszą Princessę i wyraźnie miał ochotę na więcej
:)
Jak zapragniemy zmienić brzeg rzeki, to mosty są dosyć często.
Spacerując w pięknym słoneczku zauważyliśmy na wzgórzu po drugiej strony rzeki wiatrak i zarys jakieś dziwnej konstrukcji. Zaproponowałem, żeby tam wejść i popatrzeć z bliska, na co żona z wrodzonym entuzjazmem odparła: „… eee, tam chyba w ogóle nie można wchodzić, jeszcze nas ktoś pogoni … ”. Ponieważ z zasady staram się nie słuchać żonki, przeszliśmy przez most i zaczęliśmy gramolić się po skarpie. Jak później się okazało z boku jest wygodne wejście na wzgórze drogą szutrową. Polecam ten teren, fajne klimatyczne miejsce (na mapce centrum tuż obok parku sportowego ze stadionem).
Park na wzgórzu.
Holenderski wiatrak w Finlandii, a czemu by nie ?
W wiatraku jest chyba jakieś muzeum ale było zamknięte.
Na pustej, letniej scenie teatralnej można poczuć się lekko surrealistycznie …
… podobnie jak przy elementach scenograficznych, magazynowanych tuż za teatrem.
Na skale za teatrem jest mała ławeczka z ładnym widokiem na rzekę.
Dopiero wracając odkryliśmy prawidłowe wejście na teren parku.
Potem zeszliśmy ze wzgórza nad rzekę i ruszyliśmy dalej w stronę portu, gdzie jest kilka dalszych atrakcji Turku: - Abo Slott (zamek + muzeum) - Forum Marinum (muzeum morskie) - Bore (statek pasażerski, obecnie muzeum + hostel) Zwiedzanie muzeum było dla nas opcją zapasową w przypadku brzydkiej pogody, a ponieważ ta cały czas dopisywała, oglądaliśmy wszystko tylko z zewnątrz.
Trafił swój na swego
:)
Bliżej portu nie ma już mostów ale na drugi brzeg można dostać się darmowym promem.
Mała syrenka Ariel
:)
Bore, czyli trzy w jednym: statek, muzeum, hostel.
Zamek od frontu …
… i od strony parku.
Ten herb nas na początku zmylił, bo to w cale nie „M jak … miłość”, tylko „A jak … Abo”
:)
W porcie tuż przy samych terminalach promowych mieścił się nasz punkt noclegowy - Best Western Hotel Seaport. Jak ktoś lubi takie atrakcje, to wieczorkiem można obserwować odpływające z przystani kolorowo oświetlone kolosy.
Hotel zaadaptowany ze starego magazynu …
… znajduje się w samym środku portu (zdjęcie z okna hotelowego).
Pokój na pięterku przyzwoity, chociaż skosy poddaszowe wizualnie go zmniejszają.
Obok hotelu z jednej strony jest terminal promowy Viking Line …
… z którego wieczorem odpływał prom Viking Grace do ... Sztokholmu.
Ech, pozazdrościć! Mnie niestety przez strajk nie udało się dotrzeć do Rovaniemi (loty 9-12 marca CPH-HEL-RVN, więc prawie byśmy się spotkali
;) ), cała podróż się posypała
:( Czekam niecierpliwie na dalszą część relacji!
He, he, faktycznie jakoś tak wychodzi, że zawsze mnie ciągnie na północ. Za zimnem niby specjalnie nie przepadam, ale jak jest mi za gorąco (znaczy się powyżej 25 stopni) to po prostu nie funkcjonuję w ogóle. Dlatego zamiast rajskich plaż i tropików wybieramy Skandynawię, chociaż według specjalistów Finlandia to już w zasadzie nie jest Skandynawia
:)Następną część postaram się dodać jutro.
He, he, no nie wiem do końca, być może co któregoś turystę ruscy szlachtują w saunie i w ten sposób odbijają sobie niską cenę wynajmu
:)A tak na poważnie to było widać, że pawilon "B" został postawiony niedawno i w saunie jeszcze trochę ciekła żywica z desek. W rzeczywistości nie wyglądało to tak strasznie jak wyszło na zdjęciu
:)
W związku z nadmierną dociekliwością niektórych osób, dalsza relacja ulegnie niestety opóźnieniu. Przy okazji, ktoś może wie gdzie można tanio nabyć photoshopa, czy inny program do zaawansowanej obróbki zdjęć ?
:)
Wbrew pozorom w wielu miejscach zostawia sie klucze do pokoi/domkow w oczekiwaniu na przyjezdnych. Zdarzylo mi sie to nawet na Ibizie, a to nie jest chyba super bezpieczna okolica. Jak napisales dalej, w Laplandzie przestepczosc jest na bardzo niskim poziomie. Skutery na rzece to dobry argument, zeby przekonac kogos, ze lod jest gruby
:-) A miejscowi jezdza wszedzie tymi skuterami. A byli jacys rowerzysci? Jak bylam w Ivalo, to dzieci jezdzily do szkoly na rowerach po osniezonych, ale utwardzonych/zamarznietych sciezkach.
@AgaJeżeli chodzi o domki na uboczu z kluczami w drzwiach, to jeszcze rozumiem i o tym czasami się słyszy ale samochód na otwartym parkingu lotniskowym, spokojnie czekający z zapalonym silnikiem na właściwą osobę, to już mnie zadziwił maksymalnie. Czy naprawdę nikt nigdy im nie podprowadził takiego auta ?Zamrznięte rzęki i poruszanie się po nich snowmobilami i nie tylko, to osobny temat sam w sobie, który mnie na tyle zafascynował, że postaram się opisać go trochę szerzej
:)
Najlepiej chodzi się po zamarzniętym morzu, zwłaszcza nocą. Czuć, że 'lodowe morze' faluje i słychać jak głośno w dali lód pęka. Sport ekstremalny...Aha, zimą po Finlandii jeździ się rowerami, gdyż maja one opony z kolcami lub gwoździami. Najwięcej takich rowerów widać w okolicach kolejowego dworca głównego w Helsinkach.
Specjalnie nie czytałam całej relacji, aż pojawi się ten post, żeby nie cierpieć katuszy oczekiwania na TEN właśnie odcinek
;)Zorza piękna, relacja świetna, znalezione zakwaterowanie idalnie wpasowuj się w klimat. Nie gustuję co prawda w aż tak zimowych temperaturach, ale chyba już wiem, jaki letni kierunek zaproponuję jako kolejny mojemu rodzicielstwu
:D Powinno się im spodobać, nawet i bez zorzy
:)
Temperatury wbrew pozorom nie były złe. W dzień świeciło słońce i było zawsze trochę powyżej zera, w nocy mrozek gdzieś do -5 stopni. Połowa marca to już jednak początek końca zimy, nawet w Laponii
:) Najgorszy był porywisty wiatr, który czasami się pojawiał.Faktycznie domki Tohira wydają się doskonałą bazą wypoczynkową również na lato. Można na miejscu wypożyczyć rower, łódkę, czy kajak, a pomost na rzece jest zaraz za domkami.
Przy dostepnosci internetu najlepiej sprawdzac status zorzy na kamerkach, nie trzeba wtedy wychodzic z domu. Ja zawsze patrze na Abisko i uk.jokkmokk.jp Oczywiscie jak w tamtych rejonach beda chmury to nie bedzie nic widac, ale zawsze to cos. Inna rzecz, ktora robie, to testowe zdjecie w rozne strony nieba, zeby zobaczyc czy cos tam wisi nad horyzontem. Przynajmniej wiadomo czy sa jakies szanse na wieczorny spektakl.
przepraszam za offtopic ale nie mogłem się powstrzymać...jak przeczytałem tytuł pierwsze skojarzenie to jak przewieźć wodę ognistą wiadomej marki w podręcznym 100ml....
:DFajna relacja.
Fajna Twoja relacja. Wiesz, jestem Twoją "sąsiadką" jeśli chodzi o miasto i często wzdychałam że z Wrocławia, czy Katowic to takie super połączenia a od nas prawie tylko Skandynawia.... Może jednak powinnam się przekonać? I takie pytanko: jak Twoja żona -( ukłony dla niej ode mnie
:) )- znosi Twoje małe, sympatyczne, ale jednak- złośliwości pod jej adresem? No święta kobieta...
:)
W hotelu dają do spania specjalny zimowy śpiwór i do tego trzeba się odpowiednio ubrać - bielizna termiczna, skarpety, czapka. Wewnątrz jest utrzymywana stała temperatura około -5 stopni. Ludzie z reguły biorą tylko jedną noc, żeby przeżyć jakąś tam atrakcję. Ja bym na pewno się na to nie zdecydował, a poza tym nocka kosztuje tam 250 - 340 € za dwójkę. Jak już miałbym szastać kasą, to zdecydowanie wolałbym rejs lodołamaczem
:)http://www.visitkemi.fi/en/snowcastle - zakładka snowhotel
Zapraszam na relację z wycieczki do Finlandii w poszukiwaniu zorzy polarnej - do wpisu dołączyłem sporo zdjęć, wskazówek i informacji praktycznych: http://zyczpasja.pl/polowanie-zorze-polarna-finlandii/
Takie widoki to my naprawdę bardzo lubimy :)
Korzystając z powyższej promocji można było złożyć wycieczkę wg schematu:
1. Gdańsk - Turku - Wizz od 78 zł RT
2. Turku - Helsinki – http://www.onnibus.fi (odpowiednik polskiego busa) - od 3 € RT
3. Helsinki - Rovaniemi - Norwegian od 224 zł RT
4. Doliczyć trzeba transport lotniskowy w Turku i Helsinkach - ok. 80 zł RT
Zaznaczę tylko jeszcze bardzo skromnie, że za powyższe znalezisko odznaczony zostałem honorową koszulką forumową :)
http://www.fly4free.pl/forum/rovaniemi- ... aj#p541866
Po krótkim rozważaniu wybrany został termin w połowie marca, a więc w okresie kiedy zima powinna już trochę spuszczać z tonu, dni będą co raz dłuższe ale oczywiście jeszcze w okresie występowania zorzy polarnej, która miała być jednym z celów całej wyprawy. Całość planu trochę psuła konieczność spędzenia dwóch nocek dojazdowych (Turku lub Helsinki). Ostatecznie jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu pojawiła się okazja na zwiedzenie tych dwóch miast, w których jeszcze nie byliśmy. Po rozpoznaniu możliwości noclegowych ostatecznie wybrałem Turku jako naszą sypialnię, z tym że podczas powrotu zaplanowana została 4-godzinna przerwa na krótkie zwiedzanie Helsinek.
Znalezione możliwości trochę tańszych noclegów w Turku zebrałem w innym temacie:
http://www.fly4free.pl/forum/turku-noclegi,1393,58541
Oprócz powyższych opcji dochodzi jeszcze możliwość taniego noclegowania na statku pasażerskim „Bore”, który obecnie przekształcony został na muzeum i hostel. Mnie trochę odstraszyły mikro-powierzchnie kajut ale o ile dobrze pamiętam kolega @Serniczek korzystał z „Bore” i był nawet zadowolony.
http://www.msborea.fi/english/www/
Przed samym wyjazdem trochę niepewności zasiał jeszcze strajk pilotów Norwegiana. Około 650 chłopa rzuciło stery samolotów i zrobiło sobie urlop na żądanie. Codziennie śledziłem sytuację i najbardziej ucierpiały norweskie loty wewnętrzne i część lotów skandynawskich. Zdarzały się też sporadyczne anulacje lub duże opóźnienia lotów fińskich. Strajk trwał bardzo długo, bo aż kilkanaście dni ale na szczęście skończył się w dniu naszego wyjazdu :)
1. TURKU - welcome to the … Mumin-land.
Pierwsza rzecz, o której należy pamiętać po przyjeździe do Finlandii to … przestawienie zegarków o 1 godzinę do przodu. Tak, to już inna strefa czasowa, chociaż „jet-laga” raczej nie ma się co obawiać :)
Oczywistym i niepodważalnym symbolem kraju są … Muminki, które są dosłownie wszędzie. Witają nas na lotnisku, machają wesoło łapkami z witryn sklepowych, są dostępne w postaci wszelakiej maści słodyczy (czekolady, batony, lizaki, żelki, cukierki, itp.), w postaci płynnej (napoje) lub sypkiej (kawa, herbata). Naprawdę każdy znajdzie tu swojego Mumina. Oczywiście wszędzie można zaopatrzyć się w całą masę gadżetów z tymi uroczymi postaciami, przy czym ich ceny już są zdecydowanie mniej urocze. Byle badziewny kubek, jeżeli zostanie tylko przyozdobiony wizerunkiem Muminka, od razu podnosi swoją wartość do co najmniej 20 jurków :)
W okresie letnim można nawet odwiedzić wioskę Muminków usytuowaną w Naantali, kilkanaście kilometrów od Turku.
http://www.moominworld.fi/
Nasza landryna na lotnisku w Turku.
Obecnie Wizz operuje z głównego terminala T1, a nie z baraku terminalo-podobnego T2 :)
Witajcie w Mumin-landzie.
Jeżeli chodzi o komunikację to dla przeciętnego podróżnika potrzeba niewiele informacji.
Podstawowy środek komunikacyjny to autobusy miejskie w kolorze żółtym, na które dostępne są bilety:
- 3 € (na 2 h)
- 7,5 € (na 24 h)
Bilety kupujemy u kierowcy, płatność gotówką (chyba nie można płacić kartą).
Strona komunikacji miejskiej:
http://www.foli.fi/en/timetables-0
Tutaj możemy szczegółowo zaplanować swoją podróż:
http://reittiopas.turku.fi/en/
Przydatna będzie jeszcze znajomość przystanków autobusowych na rynku głównym (Kauppatori), bo jest ich tam kilkanaście. Sprawę ułatwia czytelna numeracja każdego pojedynczego przystanku.
Schemat przystanków na Kauppatori:
przystanek T6 – linia 1 (trasa z lotniska do portu)
przystanek T40 – linia 1 (trasa z portu do lotniska)
przystanek T41 – linie 50,51,53,54 (trasa z hotelu Caribia)
przystanek T42 – linie 50,51,53,54 (trasa do hotelu Caribia)
hotel Caribia (nazwa przystanku Kongressikuja) – przystanek początkowy/końcowy Onnibusa do Helsinek
Mapka centrum Turku.
W samym mieście nie ma może za wiele do zwiedzenia ale na jeden dzień jest akurat w sam raz :) Najlepiej przejść z Kauppatori (Market Square) do katedry (po drodze można wpaść do Lidla zaznaczonego na mapce) i potem wzdłuż rzeki, aż do samego portu. Chyba lepiej iść prawym brzegiem rzeki, szczególnie na samym początku trasy.
Finlands Ortodoxa Kyrka, czyli Cerkiew św. Aleksandry przy Kauppatori.
Ciekawy mural na trasie do katedry.
Katedra w Turku.
Plan okolic katedry w 3D, nawet rzeka była częściowo wypełniona wodą :)
Biblioteka miejska.
Ratusz miejski.
A jak … Abo, historyczna nazwa miasta.
Mam słabość do takich „wiejskich” domków w mieście.
Statki zacumowane przy brzegu rzeki.
Srebrna brama … cokolwiek by miała ona oznaczać :)
Ten łabędź skonsumował prawie całą naszą Princessę i wyraźnie miał ochotę na więcej :)
Jak zapragniemy zmienić brzeg rzeki, to mosty są dosyć często.
Spacerując w pięknym słoneczku zauważyliśmy na wzgórzu po drugiej strony rzeki wiatrak i zarys jakieś dziwnej konstrukcji. Zaproponowałem, żeby tam wejść i popatrzeć z bliska, na co żona z wrodzonym entuzjazmem odparła: „… eee, tam chyba w ogóle nie można wchodzić, jeszcze nas ktoś pogoni … ”. Ponieważ z zasady staram się nie słuchać żonki, przeszliśmy przez most i zaczęliśmy gramolić się po skarpie. Jak później się okazało z boku jest wygodne wejście na wzgórze drogą szutrową. Polecam ten teren, fajne klimatyczne miejsce (na mapce centrum tuż obok parku sportowego ze stadionem).
Park na wzgórzu.
Holenderski wiatrak w Finlandii, a czemu by nie ?
W wiatraku jest chyba jakieś muzeum ale było zamknięte.
Na pustej, letniej scenie teatralnej można poczuć się lekko surrealistycznie …
… podobnie jak przy elementach scenograficznych, magazynowanych tuż za teatrem.
Na skale za teatrem jest mała ławeczka z ładnym widokiem na rzekę.
Dopiero wracając odkryliśmy prawidłowe wejście na teren parku.
Potem zeszliśmy ze wzgórza nad rzekę i ruszyliśmy dalej w stronę portu, gdzie jest kilka dalszych atrakcji Turku:
- Abo Slott (zamek + muzeum)
- Forum Marinum (muzeum morskie)
- Bore (statek pasażerski, obecnie muzeum + hostel)
Zwiedzanie muzeum było dla nas opcją zapasową w przypadku brzydkiej pogody, a ponieważ ta cały czas dopisywała, oglądaliśmy wszystko tylko z zewnątrz.
Trafił swój na swego :)
Bliżej portu nie ma już mostów ale na drugi brzeg można dostać się darmowym promem.
Mała syrenka Ariel :)
Bore, czyli trzy w jednym: statek, muzeum, hostel.
Zamek od frontu …
… i od strony parku.
Ten herb nas na początku zmylił, bo to w cale nie „M jak … miłość”, tylko „A jak … Abo” :)
W porcie tuż przy samych terminalach promowych mieścił się nasz punkt noclegowy - Best Western Hotel Seaport. Jak ktoś lubi takie atrakcje, to wieczorkiem można obserwować odpływające z przystani kolorowo oświetlone kolosy.
Hotel zaadaptowany ze starego magazynu …
… znajduje się w samym środku portu (zdjęcie z okna hotelowego).
Pokój na pięterku przyzwoity, chociaż skosy poddaszowe wizualnie go zmniejszają.
Obok hotelu z jednej strony jest terminal promowy Viking Line …
… z którego wieczorem odpływał prom Viking Grace do ... Sztokholmu.