0
maczala1 5 marca 2014 23:15
Image

Image
Po powrocie do centrum miasta postanowiliśmy zwiedzić muzeum polarne.

Image
Mają tam dużo wypchanych zwierząt, co nie każdemu się pewnie spodoba.

Image
Ale fajnie, polarnicy dokarmiali misie polarne …

Image
… chyba jednak nie do końca o to chodziło :(

Image
Tutaj ciekawostka i wyjaśnienie ogromnej potencji morsów … po prostu mają kość tam gdzie trzeba :)

Image
Model lodołamacza polarników „Fram”, który mieliśmy okazję zwiedzić dzień później w Oslo.

W drodze powrotnej zaszliśmy jeszcze do marketu COOP, w którym zaopatrzyliśmy się w zapasy czekolady i cukierków Daim, na które mieliśmy zlecenie od rodzinki. Potem zmęczeni ale pełni wrażeń wróciliśmy do hotelu. Niestety prognozy na wieczór okazały się prawdziwe i z powodu bardzo dużego zachmurzenia nie było już sensu sterczeć na plaży w oczekiwaniu na zorzę. Dobrze, że chociaż wczoraj mieliśmy okazję ją zobaczyć :)

Dzień 3

Rano pobudka o 5.30, bo o już o godzinie 8.00 mieliśmy samolot. Na szczęście załapaliśmy się po godzinie 6 na śniadanie chociaż oficjalnie „breakfast time” zaczyna się dopiero od 7. Śniadanie nie było może jakoś specjalnie wyszukane ale świeże bułki z dobrymi dżemami na pewno dobrze robią na początku długiej podróży.
Po przylocie na lotnisko Oslo Gardermoen zostawiliśmy bagaż w przechowalni i poszliśmy na stację kolejową, która jest bezpośrednio w budynku lotniska. Pociąg jest najszybszym i najtańszym środkiem transportu do centrum miasta. Tutaj mała uwaga praktyczna. Na samej stacji można wybrać dwa rodzaje pociągu. Po prawej stronie jest ekspres lotniskowy Flytoget, a po lewej klasyczna kolej NSB i są oddzielne automaty biletowe do obu pociągów. Sam czas jazdy wbrew pozorom jest prawie identyczny jednym i drugim pociągiem (ok. 20-25 min). Flytoget jednak kursuje z częstotliwością co 10 min., a NSB ma czasami przerwy do 40 min i jak się dowiedzieliśmy, ma często opóźnione odjazdy. Także kiedy zależy nam na punktualności, to wskazany jest jednak Flytoget. Oczywiście jest znaczna różnica w cenie, Flytoget – 170 NOK, a NSB – 90 NOK. Ponieważ akurat zwykły pociąg odjechał, postanowiliśmy nie czekać na następny i wybraliśmy Flytoget (z powrotem wracaliśmy już zwykłym NSB). Kolejka do automatów biletowych Flytoget była bardzo długa ale gość z obsługi chodził i informował, że jak ktoś kupuje bilet bez żadnych zniżek, to może podejść bezpośrednio do bramek i po prostu przeciągnąć kartę przez czytnik i to wystarczy (nie ma wtedy żadnego biletu). Była jeszcze chwila konsternacji, bo kilkukrotnie próbowałem różne karty, a bramka nie chciała się za nic otworzyć. Po kilku próbach zauważyłem, że po przeciągnięciu karty, na wyświetlaczu pojawiają się możliwe stacje docelowe i dopiero po wybraniu Oslo, bramka się otworzyła :)

Image
Ekspres Flytoget – szybka jazda bez hałasu i talepania, kiedy my się doczekamy czegoś podobnego :)

Image
Dworzec kolejowy w Oslo.

Image
Punkt informacji komunikacyjnej przed dworcem, tam można kupić bilet całodzienny za 90 NOK.

Image
Gmach opery, cały wyłożony białym marmurem

Image
Można wejść na dach opery …

Image
… gdzie można poczytać Brailem :) …

Image
… i zobaczyć panoramę city.

Image

Image
Główna ulica (deptak) Karl Johans gate, prowadzi do pałacu królewskiego widocznego w oddali.

Image

Image
Charkaterystyczny budynek parlamentu norweskiego.

Image
Inna charakterystyczna budowla Oslo to ratusz miejski.

Image
Gdy zaczynał padać deszcz, poszliśmy na wzgórze z twierdzą Akershus …

Image

Image
… gdzie było sporo różnego typu armat …

Image
… oraz samotny żołnierz na warcie honorowej.

Image
Centrum pokojowej nagrody Nobla.

Image

Image
Teatr Narodowy.

Image

Image

Image
Na koniec zwiedzania okolic centrum doszliśmy do pałacu królewskiego …

Image

Image

Image
… gdzie trafiliśmy akurat na zmianę warty honorowej (codziennie o godz. 13.30).

Z tą zmianą warty była w sumie kupa śmiechu, bo podczas wymachiwania bronią jednemu żołnierzowi … wypadł na ziemię magazynek. Patrzyliśmy potem z zaciekawieniem co zrobi ale on trzymał szyk i nie schylił się, żeby go podnieść. Potem cała kolumna odeszła, a samotny magazynek został na placu. Przez moment chciałem nawet go podnieść i podać, ciekawe co by wtedy było ? Dopiero po dłuższej chwili inny żołnierz wyszedł z budynku, obszedł miejsce gdzie odbywała się zmiana warty i podniósł ten nieszczęsny magazynek. Mam całą sytuację nagraną na filmie i jak komuś pokazuję to jest niezła beka z tej akcji.

Potem rozpadało się już na dobre więc postanowiliśmy odpuścić sobie zwiedzanie Parku Vigelanda ze słynnymi rzeźbami ludzkich ciał i udaliśmy się autobusem nr 30 na półwysep Bygdoy, zwany potocznie półwyspem muzeów. W tym miejscu w bliskiej odległości od siebie jest pięć znanych muzeów. Ponieważ muzea poza sezonem otwarte są tylko do godziny 16, starczyło nam czasu tylko na dwie godzinne wizyty w muzeum wikingów i muzeum statku polarnego Fram, mianowanego kiedyś najsilniejszym statkiem na świecie.
Oba muzea zrobiły na nas spore wrażenie. W muzeum wikingów eksponowane są łodzie, które zostały wykorzystane przez wikingów jako grobowce, potem je znaleziono i odkopano. Dwie największe łodzie o wymiarach ponad 20 metrów długości i 5 metrów szerokości zachowane są w idealnym stanie. W muzeum wystawiona jest też trzecia łódź (w gorszym stanie), która została znaleziona jako pierwsza oraz cała masa przedmiotów z tych łodzi.
W muzeum „Fram” centralnym punktem jest oryginalny statek polarników, a mianowicie duży lodołamacz o konstrukcji drewnianej i wymiarach 39 metrów długości i 11 metrów szerokości. Większość pomieszczeń statku można zwiedzać, a dokoła niego na 3-piętrowej galeryjce są bogate ekspozycje z licznymi materiałami audiowizualnymi.

Image
Wejście do muzeum wikingów.

Image

Image
Budynek muzeum powstał na planie krzyża.

Image

Image

Image
Główna ekspozycja muzeum, pełnomorska łódź wikingów.

Image
Komora, w której na łodzi pochowani byli zmarli.

Image
Jedna z mniejszych łodzi znaleziona w tym samym miejscu.

Image
Wejście do muzeum ”Fram”.

Image

Image
”Fram” to najsilniejszy statek świata w swoim czasie.

Image
Tutaj widać jak drewniany kadłub został wzmocniony pasami blachy, żeby móc kruszyć lód.

Image
Pamiątkowe tablice z 3 wypraw polarnych.

Image
Oryginalny wystrój kuchni pokładowej …

Image
… i oryginalna zastawa obiadowa.

Image
Salon odsłuchowy ze sprzętem audio :)

Image
I na koniec polarnik nr 1 …

Image
… oraz polarnik nr 2 :)


Dodaj Komentarz

Komentarze (24)

roku 5 marca 2014 23:34 Odpowiedz
Nooo... toście wysoko zawędrowali (na mapie patrząc). I całkiem niedrogo. Ja w Oslo zimą trafiłem na śnieg, ale poznaję tę okolicę :D
przemos74 5 marca 2014 23:50 Odpowiedz
Wrzuć rzeczony filmik ;)
cypel 6 marca 2014 00:09 Odpowiedz
dobra relacja charakteryzuje się tym, że jest kot a tutaj taki kizior, że hoho, rewelacja :mrgreen: ten żwirek to dobry patent, Finowie i Szwedzi też go sypią, po stopnieniu śniegu elegancko go sprzątają i służy na kolejny rok,inna sprawa, że prawie cały Półwysep Skandynawski to skała i łatwiej o żwir niż piachbardzo przyjemne widoczki
olir1987 6 marca 2014 08:03 Odpowiedz
jak ostatecznie cenowo wyszła wyprawa? zazdroszczę zorzy;0 8-)
aga_podrozniczka 6 marca 2014 08:30 Odpowiedz
Mieliscie szczescie, ze trafiliscie na zorze. 27 lutego byla bardzo silna zorza, ale z tego co widzialam na kamerce z Tromso, to rozchmurzylo sie tam okolo 3-4 rano dopiero nastepnego dnia. Widzialam nawet zdjecia zorzy z Polski z tego dnia :-)Polecam sprawdzac status zorzy na tej kamerce: http://polaris.nipr.ac.jp/~acaurora/aurora/Tromso/ Nie trzeba wtedy koczowac na zewnatrz, tylko mozna wyskoczyc jak robi sie zielono.
maczala1 6 marca 2014 09:00 Odpowiedz
@AgaNo właśnie potem widziałem na wskaźnikach aktywności zorzy, że 27 lutego był ostry pik w górę. Niestety wieczorem były nisko zawieszone chmury, a byliśmy tak padnięci, że do 3 nad ranem na pewno byśmy nie wytrzymali, zwłaszcza, że już o 5.30 mieliśmy pobudkę. Chociaż ta zorza z 26 lutego na pewno nie była tak wspaniała, jak te, które widzieliśmy na Twoich zdjęciach, my i tak byliśmy z niej ucieszeni i jak na pierwszy raz musi nam wystarczyć :)Stronka z monitoringiem może się jeszcze kiedyś przyda, bo okolice bardzo piękne i kto wie, może jeszcze tam kiedyś wrócimy :)
aga_podrozniczka 6 marca 2014 09:38 Odpowiedz
Zorza to loteria :-) Mysle, ze 2 dni pobytu i jedno widowisko, to dobry wynik. A hotel to ten przy Telegrafbukta? Robilam tam zdjecia we wrzesniu 2013, ale slabo tam wychodzily, za duzo swiatla. Tylko ja bylam mobilna i pojechalam wtedy na drugi kraniec wyspy. W czasie 2 tygodni pobytu w Troms, w drugim tygodniu mialam ledwie 2 pokazy. A w Tromso mialam piekna pogode i nic, a wszyscy mowili jak to 3 CME uderza w ziemie i bedzie super zorza.
maczala1 6 marca 2014 10:31 Odpowiedz
@AgaTak myślę, że chodzi o ten hotel przy Telegrafbukta, chociaż tak na prawdę jest on położony ciutkę dalej od Telegrafbukta w kierunku południowego krańca wyspy. Chyba nie ma w okolicy żadnego innego hotelu, więc pewnie chodzi o ten sam. W miejscu bezpośrednio za hotelem na plaży, nie ma w zasięgu wzroku żadnych innych zabudowań i wydaje się, że było naprawdę ciemno. Bez latarki ciężko by było w ogóle tam dojść. Według mnie miejscówka na zorze bardzo dobra, tylko trzeba mieć oczywiście dużo szczęścia :)Tak w ogóle to w opiniach hotelu sporo ludzi pisało o tym, że mogli nawet obserwować zorze bezpośrednio z okien pokoi położonych od strony morza. My niestety dostaliśmy pokój z oknem od strony lądu, bo z drugiej strony nie było akurat wolnych.http://www.booking.com/hotel/no/sydspis ... ab-reviews
aga_podrozniczka 6 marca 2014 10:59 Odpowiedz
Tak mi wyszly zdjecia w tej okolicy, to akurat kawalek dalej nad woda, bo bezposrednio stamtad nie wrzucilam nic do galerii. Nawet widac moj wlasny cien na wodzie. Akurat zorza byla w strone miejskich swiatel.Mysle, ze to najlepszy hotel w Tromso na obserwowanie zorzy i tani.
maczala1 6 marca 2014 11:18 Odpowiedz
@AgaBardzo ładne zdjęcie, na pewno zrobione lustrzanką ze statywem. My niestety bez takiego sprzętu nie mieliśmy szans na zdjęcia zorzy. W sumie to sceneria bardzo podobna do tego co my widzieliśmy (po za tym, że góry po drugiej stronie wody były białe), więc zdjęcie prawie idealnie pasuje do tej relacji :)
maxima 6 marca 2014 12:11 Odpowiedz
mam pytanko odnośnie dachu Opery - w jakich godzinach można tam wejść? czy jest on stale otwarty?
michzak 6 marca 2014 21:38 Odpowiedz
maxima napisał:mam pytanko odnośnie dachu Opery - w jakich godzinach można tam wejść? czy jest on stale otwarty?http://upload.wikimedia.org/wikipedia/c ... _night.jpgto jest jakby część bulwaru nad fiordem, taki placyk tylko pod górę ;) jeśli śnieg nie leży to nawet nie pilnują (akurat jak ja byłem, to śniegu trochę było i nie można było tam wchodzić :( )
cypel 7 marca 2014 07:53 Odpowiedz
BestNorman89 napisał:Ostatnio się trochę naczytałam kryminałów Jo Nesbo i bardzo chętnie wybiorę się do Norwegii, jest to teraz na szczycie mojej listy, zobaczymy jak się ułoży ;)poczytaj jeszcze Camille Läckberg to zachce Ci się do swensonów ;)
maczala1 14 marca 2014 09:08 Odpowiedz
przemos74 napisał:Wrzuć rzeczony filmik ;)Trochę czasu zajęło mi przebrnięcie przez tematykę konwersji i wstawiania filmów na etapie dla początkujących :)Tromso - widok z góry Fjellheisenhttp://www.youtube.com/watch?v=pt4H3EgJu9oOslo - zmiana warty honorowej (zabawny wypadek)http://www.youtube.com/watch?v=-O5_c6RSx9ghttp://www.youtube.com/watch?v=qlYxrlwTx7Y
shiver 14 marca 2014 11:11 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja - pozdrawiam!
elbe 16 marca 2014 10:10 Odpowiedz
Dobra fotorelacja.
nomia 16 marca 2014 10:23 Odpowiedz
kot-ryś to ich "dachowiec" - norweski kot leśny :) http://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_norweski_le%C5%9Bny
shipoffools22 19 marca 2014 10:25 Odpowiedz
kot przepiekny, rzeczywiscie, mam ochote na tapete sciagnac :).
pannalia 13 kwietnia 2014 00:10 Odpowiedz
kot najlepszy !
olaaa 14 kwietnia 2014 22:02 Odpowiedz
Fajna relacja :) Gratki za odwagę :D Pewnie zimno było
aga_podrozniczka 25 kwietnia 2014 17:28 Odpowiedz
Lece jutro przetestowac Oslo, znowu nasze sciezki podroznicze krzyzuja sie :-) Mam nadzieje, ze wiezowce w centrum beda ladnie wygladac wieczorem/w nocy.
klapio 8 lutego 2015 15:24 Odpowiedz
Dopiero teraz przeczytałem, bardzo fajna i pomocna relacja :)
japonka76 24 stycznia 2017 15:11 Odpowiedz
maczala1 napisał:Kolejka do automatów biletowych Flytoget była bardzo długa ale gość z obsługi chodził i informował, że jak ktoś kupuje bilet bez żadnych zniżek, to może podejść bezpośrednio do bramek i po prostu przeciągnąć kartę przez czytnik i to wystarczy (nie ma wtedy żadnego biletu). Była jeszcze chwila konsternacji, bo kilkukrotnie próbowałem różne karty, a bramka nie chciała się za nic otworzyć. Po kilku próbach zauważyłem, że po przeciągnięciu karty, na wyświetlaczu pojawiają się możliwe stacje docelowe i dopiero po wybraniu Oslo, bramka się otworzyła :) Mam pytanie, czy można dwa bilety załadować na jednej karcie (dla dwóch osób), czy każdy musi mieć własną? Nie znalazłam tej informacji na stronie Flytoget.
maczala1 24 stycznia 2017 17:27 Odpowiedz
@Japonka76W 2014 mieliśmy jedną kredytówkę na dwie osoby i wszystko było OK. Na karcie poprawnie obciążyli za dwa przejazdy.