Przystań promowa, skąd już tylko kawałek drogi do stacji kolejowej.
Z informacji praktycznych, kasa biletowa na stacji jest od dłuższego czasu nieczynna. Bilety kupujemy w informacji turystycznej obok hotelu Beretta przy głównym skrzyżowaniu miasteczka. EDIT 2015: Obecnie bilety kupujemy w małej informacji turystycznej na stacji kolejowej (wejście z boku budynku, na poniższym zdjęciu z prawej strony).
No i w końcu dochodzimy do urokliwej małej stacyjki.
Przy okazji, jakby ktoś chciał się skusić w ristorante na głównym placu miasteczka na lokalny specjał o nazwie Varenniana, to szczerze ... nie polecam. No chyba, że ktoś akurat lubi pizzę z rybnym anchois, bleeee …
C.D.N. ... ale nie dzisiaj
:)Dzień 2 – Turyn (+ finał pucharu Ligi Europy: Benfica – Sevilla)
Rano udaliśmy się regionalnym pociągiem do Mediolanu i potem już superszybką strzałą frecciarossa do Turynu. Bilety rezerwowane z dużym wyprzedzeniem więc ceny w granicy 10-13 € za sztukę. Po wejściu do pociągu okazało się, że nasze miejsca są … zajęte przez fanki Sevilli. Po krótkiej dyskusji z kibicami zajęliśmy inne miejsca przez nich wskazane. Jak się za chwilę okazało mieliśmy dzięki temu lepszy widok na Alpy
:)
Frecciarossa to superszybki włoski pociąg.
Pomimo, że to tylko klasa 2, siedzenia są bardzo wygodne, a wagon klimatyzowany.
Momentami 300 km/h, a prędkości w ogóle się nie czuje.
Cała trasa Mediolan – Turyn wiedzie wzdłuż podnóża Alp, dlatego najlepiej siedzieć po prawej stronie pociągu.
Po przyjeździe na główną stację Porta Nova poszliśmy zostawić bagaże do Hotelu Bologna, który jest rzut beretem od stacji i od razu ruszyliśmy na miasto.
Przed wejściem na jeden z głównych placów miasta – Piazza San Carlo, witają nas dwie ciekawe fontanny.
Dwa bliźniacze kościoły – San Carlo i San Cristina górują nad południową stroną Piazza San Carlo.
Kościół San Carlo.
Palazzo Carigniano, budynek uważany za jeden z najbardziej oryginalnych przedstawicieli włoskiego baroku.
Pomnik na Piazza Carlo Alberto.
Centralne miejsce na Piazza Castello zajmuje Palazzo Madama, będący ciekawą hybrydą XV-wiecznego zamku z XVII-wiecznym pałacem.
„Nowsza” XVII-wieczna fasada Palazzo Madama.
Palazzo Reale, czyli pałac królewski dawnych książąt i króli z dynastii sabaudzkiej.
Kopuła kościoła San Lorenzo.
Okolice centralne opanowane zostały prawie w całości prze kibiców Sevilli
:)
Dotarliśmy w końcu do Dumo di San Giovanni Battista czyli katedry Św. Jana Chrzciciela, w której przechowywany jest słynny całun turyński. Niestety na widok publiczny wystawiany jest on niesłychanie rzadko, raz na kilka, a nawet kilkanaście lat. Można było obejrzeć tylko kapliczkę, w której złożony jest całun, a samej kapliczki nawet nie można było fotografować. Miłą niespodzianką był informator o całunie dostępny w języku polskim. W katedrze akurat trafiliśmy na wystawę poświeconą … naszemu Papieżowi
:)
Dumo di San Giovanni Battista od frontu.
Główny ołtarz katedry.
Na wystawie poświęconej Janowi Pawłowi II mogliśmy zobaczyć nawet … Gdańsk.
Potem udaliśmy się w kierunku Mole Antonelliana, który jest najwyższym budynkiem Turynu. Budowla pierwotnie planowana jako synagoga żydowska, przerosła swoimi rozmiarami pierwotne plany (stąd nazwa mole, czyli moloch). Obecnie w budynku umiejscowione jest muzeum kinematografii, której jest podobno bardzo ciekawe ale my je jednak odpuściliśmy. Skorzystaliśmy za to z innej atrakcji, którą jest wjazd windą na szczyt wieży. Jazda windą robi niesamowite wrażenie, bo jest ona usytuowana centralnie w samym środku kopuły, a sama winda jest panoramiczna i widać dokoła przestrzeń wewnątrz kopuły budynku. Minusem jest mała pojemność windy (tylko 8 osób) więc często jest kolejka zarówno do wjazdu na górę, jak i zjazdu na dół. Wrażenia z jazdy windą oraz widoki z góry jednak rekompensują czas stracony w kolejce. Czekając na windę powrotną staliśmy akurat za rosyjską rodzinką z małym dzieckiem. Facet o wzroście ponad 2 metry prowadził ożywioną rozmowę z jakimś turystą, z której dowiedziałem się, że to koszykarz grający na zachodzie. Żona ma lekkie „uczulenie” na naszych wschodnich sąsiadów, więc nie była zadowolona z tego towarzystwa. Najgorzej było kiedy gość pochwalił się imieniem swojej małej córeczki, które brzmiało … Wladimira, na cześć wiadomo kogo
:)
Budynek Mole Antonelliana.
Kolejka do windy panoramicznej.
Ze szczytu Mole Antonelliana widać doskonale panoramę całego miasta, a w oddali Alpy.
Potem ruszyliśmy ulicą Via Po w kierunku Piazza Vittorio Veneto, który jest jednym z największych placów miejskich we Włoszech i dalej spacerkiem wzdłuż rzeki Pad.
Na początku ogromnego Piazza Vittorio Veneto zgromadzili się kibice Benfiki
:)
Za mostem po drugiej stronie Padu widać kościół Gran Madre di Dio, wzorowany na rzymskim Panteonie.
Spacerek nad Padem to chwila odpoczynku od zatłoczonego miasta.
Potem był już tylko krótki odpoczynek w hotelu i czas na mecz, finał Ligi Europy: Benfica – Sevilla, najpierw jazda metrem a potem tramwajem nr 9 pod sam stadion. Jeżeli mowa o metrze to w Turynie, to wygląda ono naprawdę bardzo ciekawie. Chociaż metro jest małe (tylko jedna linia) to jest jednym z najbardziej nowoczesnych i bezpiecznych w Europie. Pierwsze odcinki metra zostały oddane do użytku dopiero w 2006 roku (na zimową olimpiadę). Metro jest całkowicie zautomatyzowane, nie ma w nim nawet motorniczego
:) Stojąc na peronie nie ma dostępu do torów, które są całkowicie oddzielone ścianą przesuwnych drzwi. Dopiero jak podjedzie pociąg, otwierają się zarówno drzwi na peronie jak i drzwi wagoników. Musi to być wszystko dokładnie zsynchronizowane miejscowo i czasowo, żeby idealnie działało.
Nowoczesne metro w Turynie.
Z samym wejściem na stadion były w sumie niezłe jajca. Ponieważ nie wylosowałem biletów z aplikacji UEFA zakupiłem je z drugiej ręki od „zawodowego dystrybutora” biletów. Do przesyłki z UEFA dołączony był listy, który ostrzegał, że bilety są imienne i zgodnie z włoskim prawem będą prowadzone kontrole dowodów osobistych przed wejściem na stadion. „Zawodowy dystrybutor” zapewniał mnie jednak, że to zwykły straszak i, że sam był na finale Ligi Mistrzów w Rzymie i niczego nie sprawdzano. Z moich doświadczeń z poprzedniego finału LE oraz meczy EURO 2012 wynikało również, że nie było czego się obawiać. Jedank już jadąc tramwajem na stadion Juventusu spotkaliśmy gości dyskutujących coś o pożyczaniu ID i jakiś innych kombinacjach przy wejściu na stadion. Pomyślałem, że pewnie się nie znają, bo przecież niemożliwe żeby nie wpuszczali. Potem doszło do mnie, że nigdzie nie ma żadnych koników, co jest zjawiskiem zupełnie nienormalnym przy takich meczach i naszły mnie złe przeczucia. Doszliśmy pod stadion i przy gate A widzę scenę jak koleś trzyma w ręce bilet oraz dokument i błagalnym tonem coś tam mówi dziewczynie na bramce ale ta tylko stanowczo odpowiada "no". Wtedy dostałem mini-zawału lub mini-wylewu, lub obu na raz, już sam nie pamiętam. Doszliśmy w końcu do naszego gate C gdzie było kilku bramkarzy i stoimy w kolejce. Wpuszczanie szło bardzo wolno i co jakiś czas ktoś zostawał odprawiony z kwitkiem. W pewnym momencie jeden z nie wpuszczonych podniósł raban i chciał się przedzierać na siłę, a tłum zaczął napierać na bramkarzy. Szybko pojawili się mundurowi i opanowali sytuację. Stojąc rozpatrywałem dwie koncepcje, albo podam nasze dokumenty i będę liczył na cud albo walnę jakąś ściemę o zgubieniu czy kradzieży. Skłaniałem się ku drugiej opcji ale w ostatniej chwili zmieniłem zdanie. Zauważyłem, że nasz bramkarz od czasu do czasu jakoś dziwnie spogląda na wchodzących coś tam mówi ale wpuszcza. Podałem mu nasze ID i bilety, on sprawdził, popatrzył na nas i z miną mówiącą "no przecież widzę, że się nie zgadza" powiedział tylko - OK. W tym samym czasie bramkarz obok odrzucił delikwenta. Mówiąc w skrócie była wielka loteria z wejściem, nam się udało ale dużo osób nie weszło. Sektory fanów obu drużyn były szczelnie zajęte, a w sektorach ogólnych było sporo wolnych miejsc. Obok nas po obu stronach były po dwa miejsca wolne. Na telebimie podali 33.100 publiczności, a pojemność stadionu to 41 tys., co by wskazywało na ok. 8 tys. wolnych miejsc. Część osób pewnie sama nie przyszła na mecz (np. część VIP-ów) ale pewnej grupy po prostu nie wpuścili. Ja w każdym bądź razie już powiedziałem, że ostatni raz pojechałem na mecz do Włoch bez biletu na swoje nazwisko
:)
Stadion Juventusu z zewnątrz.
Właśnie trwa rozgrzewka.
Tuż przed ceremonią otwarcia.
W trakcie ceremonii otwarcia.
Groźnie wyglądająca sektorówka Sevilli, kibice pod reflektorem odpalili race, przez co wyglądało jakby reflektor świecił
:)
Latający puchar Ligi Europy.
Niewielki balonik
:)
Na meczu widać było wielu kibiców Juventusu, którzy pewnie żałowali, że Juve odpadło już w półfinale.
Dwóch charyzmatycznych trenerów „w akcji”.
W czasie przerwy odbyło się zraszanie murawy.
Widok stadionu przy pełnym oświetleniu.
Co do samego meczu, to siedzieliśmy tuż obok sektora kibiców Benfiki i im kibicowaliśmy. Niestety tak jak rok temu w Amsterdamie, Benfika znowu przegrała finał, chociaż z przebiegu gry nie była wcale drużyną gorszą. Potwierdziło się po raz kolejny, że Benfika jest chyba najbardziej pechową drużyną Europy
:) Ponieważ mecz, po dogrywce i karnych zakończył się bardzo późno, a nasi faworyci przegrali, nie czekaliśmy już na wręczenie pucharu i ruszyliśmy od razu w drogę powrotną. Do hotelu dotarliśmy przed godziną 1 w nocy, a już przed 7 przewidziana była pobudka na frecciarossę do Mediolanu. Dodatkowo okazało się, że już od 5 rano hałas uliczny, a głównie tramwaje, skutecznie utrudniają spanie. Także jakby ktoś spał kiedyś w Hotelu Bologna w samym centrum Turynu, to polecam od razu na wejściu prosić o pokój od podwórza
:)
C.D.N.Dzień 3 – Mediolan
Wracając z Turynu spędziliśmy jeden dzień w Mediolanie. Ponieważ Mediolan jest dosyć popularny i jest już na forum trochę różnych opisów tego miasta, ograniczę się tylko do „paru” zdjęć. Po mieście poruszaliśmy się metrem korzystając z całodziennego biletu za 4,5 €, co przy kilku przejazdach było najlepszą opcją. Oczywiście główny punkt programu to Dumo, czyli jedna z największych katedr gotyckich na świecie. Ogromna sylwetka wykonanego z jasnego marmuru kolosa, robi naprawdę duże wrażenie. Środek katedry można zwiedzać za darmo ale warto również skorzystać z innej płatnej atrakcji, wejścia po schodach (7 €) lub wjazdu windą (12 €) na dach katedry. Chociaż jest to trochę droga przyjemność ale naprawdę warto.
Fantastyczna relacja! Planowałam podobny trip w połowie lipca, jednak nie wypalił... Widząc jednak bogactwo atrakcji, na pewno postaram się tam wyjechać w innym terminie
:) Czekam na dalszy ciąg!
Interesująca relacja, z zaciekawieniem przeczytałem całą. Utwierdziłeś mnie w przekonaniu że Bellagio to jedno z miejsc które trzeba odwiedzić w okolicach Bergamo
:-)
My równiez spędziliśmy ciekawy tydzień nad Como w październiku 2013, moge polecić dom który wynajmowaliśmy pod samym Bellaggio. Za cały tydzien wynajmu wytargowaliśmy cenę łączną 500 uero. Bylismy w 6 osób, wyszło 12 euro/osobę/dzień, to raczej dobra oferta jeśli chodzi o ten podobno przeznaczony dla zamożnych region
;). http://www.bellagio-villa.com/en/
Dla zainteresowanych w dniu 5 lipca 2014 w Varennie jest Festa del Lago a Varenna – fuochi d’artificio . Wieczorem od 19.30 degustacja potraw potem ok. 22.00 wielka inscenizacja lądowania uchodźców Riva z wyspy Comacina i historycznej procesji do starożytnego kościoła San Giovanni a na zakończenie ok. 22.40 wielki pokaz sztucznych ogni nad jeziorem. Bardzo polecam my bylismy w roku 2012. Festa jest co roku w pierwszą sobotę lipca.Na stronie linii kolejowych Trenord można zapoznać się z ofertą biletów specjalnych link http://www.trenord.it/it/free-time/freetime.aspx lub jak kto lubi sam sobie zorganizować kupić bilety na 1 , 2 ,3 i 7 dni Io Viaggio Ovunque in Lombardia tzn. podróżuję po całej Lombardii link http://www.trasporti.regione.lombardia. ... INFWrapperlub link http://www.trenord.it/it/biglietti/bigl ... lieri.aspx . Do zaplanowania podróży można użyć MUOVERSIIn Lombardia link http://www.muoversi.regione.lombardia.it/planner/ Io Viaggio Ovunque in Lombardia tj. bilety dostępne są na krótkie okresy czasu do podróży w całej sieci transportu publicznego (autobusów, tramwaju, metra i kolei podmiejskiej i regionalnej) w regionie.Pozwala przenieść całej Lombardii przy użyciu wszelkich środków transportu publicznego: autobus lokalny i regionalny, tramwajowych, trolejbusowych, metro, pociągi podmiejskie i regionalne 2 klasy, łodzie na jezioro Iseo, usług połączeń, kolejki linowe i wyciągi transportu publicznego.Buon viaggio
:D
:D
:D
Dostałem cynk o kolejnej fantastycznej lodziarni, tym razem w Como, może komuś się ta informacja przyda akurat na początku wakacji
:)"Po zejściu z pokładu trafiłem na kolejną lodziarnie, wspomnianą wcześniej Gelateria Lariana. Kulinarny orgazm, lody nieziemsko pyszne, porcje mega-mega-wielkie Pyszne lody miętowe i malinowe. Duże 3-porcjowe lody kosztowały z tego co pamiętam 3E. Spodziewałem sie, że będą dobre na podstaiwie opinii z TripAdvisora, ale nie sądziłem że AŻ TAK !"
Como to jednak górskie, rynnowe jezioro polodowcowe i plaż tam niewiele, a piaszczystych to prawie nie ma w ogóle. Jest trochę małych miejsc do plażowania i kąpieli ale w większości wyglądały na płatne. Tematem się niezbyt interesowałem bo w maju kąpali się tylko prawdziwi twardziele
:) Kilka miejsc jest opisanych w poniższym linku.http://www.my-lake-como-holiday.com/142 ... lake-como/
Witam,widzę, że spędziliście nad Como kilka dni, więc skieruję do Was swoje zapytania
:)Otóż między 20 a 23 września będę z żoną w Mediolanie (20 przylatujemy, więc nie liczę, a 23 jedziemy do Turynu na kolejny lot, czyli też nie ma co zaliczać do dni pobytowych).Planowałem jeden z pozostałych dni (21-niedziela) poświęcić na zwiedzanie miasta, a drugi na krótki wypad nad jezioro (22-ponidziałek), ale w Waszej relacji jest informacja, że w niedzielę miedzy Lecco a Bellagio odbywają się rejsy. Z racji, że na rezerwację biletów na Ostatnią Wieczerzę nie ma co liczyć to może warto skorzystać z takiego rejsu po jeziorze w niedzielę? Jak sądzicie? Czy jest to do zrobienia w jeden dzień (przyjazd do Lecco, rejs, powrót do Lecco i pociągiem do Mediolanu)? Czy warto?Widzę również, że w Turynie też mieliście okazję być. Czy orientujecie się może jak wygląda tam sytuacja z transportem na lotnisko bezpośrednio z dworca? Niestety będę tam tylko przejazdem jadąc na lotnisko i chciałbym zebrać jak najwięcej informacji, aby nie błądzić po dworcu w poszukiwaniu autobusu lub pociągu na lotnisko.Pozdrawiam
:)
Do plażowania polecam miejscowosć blisko Lecco Abbadia Lariana . Od stacji w dół w kierunku jeziora jest plaża bezpłatna na długosci całego miasteczka. Pełen wykaz plaż jeziora tutaj http://www.lakecomo.it/territorio/spiagge_e_lidi?page=2
Do PablitoR Polecam kupić bilet w Milano na stacjach kolejowych linii Trenord w zielonych automatach lub w kasie ewentualnie w punktach obsługi MY LiNK POINT. Bilet nazywa się GIROLARIO link http://www.trenord.it/it/free-time/bigl ... lario.aspx koszt 15 euro, cena obejmuje pociąg z Milano ( z Milano Cadorna jest bezpośrednio) do COMO LAGO NORD ( na tej ostatniej stacji wysiadamy tuż obok jeziora potem na lewo w kierunku przystani portu). Wycieczka obejmuje też podróż statkiem do portu BELLAGIO ( tu wysiadamy i zwiedzamy) póżniej następnym statkiem z BELLAGIO do LECCO. Z portu udajemy się na stację kolejową ( w górę miasta ok 10 min. sprawdzić w Google) wsiadamy w pociąg do Milano Centrale bezpośredni.Podróż można odbyć też w kierunku przeciwnym Milano Lecco Bellagio Como Milano ( ja proponuję jednak do Como więcej połączeń rejsowych do Bellagio).Połączenia kolejowe i godziny wyszukujemy na stronie kolei Trenord http://www.trenord.it/IT/ połączenia rejsowe statkiem http://www.trenord.it/media/687754/orar ... o_2014.pdfW Como można zobaczyć promenadę, w centrum katedrę Duomo niedaleko portu lub udać się na kolejkę Funicolare Como-Brunate z widokiem na jezioro od stacji kolejowej w prawo.Polecam warto.
Super, dziękuję za podpowiedź, przeanalizuję
:) a jeszcze takie pytanie. Czy ceny biletów (w tym przypadku chodzi mi o bilet Lecco- Mediolan) są w kasach takie same jak na stronie Trenitalii czy droższe?
Pewnie wujek google by pomógł ale mam pytanie ten bilet girolario obejmuje pociąg w obie strony i podróż 2x statkiem. Oczywiście w pewnych ramach czasowych?
mik111 napisał:Pewnie wujek google by pomógł ale mam pytanie ten bilet girolario obejmuje pociąg w obie strony i podróż 2x statkiem. Oczywiście w pewnych ramach czasowych?ja to zrozumiałem 2x pociąg + 1x statek. masz tylko wybrać czy robisz milano-lecco-como-milano czy milano-como-lecco-milano.
PablitoR napisał:Super, dziękuję za podpowiedź, przeanalizuję
:) a jeszcze takie pytanie. Czy ceny biletów (w tym przypadku chodzi mi o bilet Lecco- Mediolan) są w kasach takie same jak na stronie Trenitalii czy droższe?Jest to pociąg regionalny, więc cena w kasie lub automacie na stacji będzie taka sam jak na stronie internetowej. W tym przypadku nie warto zawracać sobie głowy wcześniejszym zakupem biletu.namteH napisał:mik111 napisał:Pewnie wujek google by pomógł ale mam pytanie ten bilet girolario obejmuje pociąg w obie strony i podróż 2x statkiem. Oczywiście w pewnych ramach czasowych?ja to zrozumiałem 2x pociąg + 1x statek. masz tylko wybrać czy robisz milano-lecco-como-milano czy milano-como-lecco-milano.Bilet jest ważny w jedną stronę ale robi się pełne kółko - początek i koniec wycieczki w Mediolanie. Czyli w sumie wychodzi 2 x pociąg + 2 x statek: pociąg (z Mediolanu) + statek (do Bellagio) + statek (z Bellagio) + pociąg (do Medialonu). Do wyboru jest tylko kierunek, wybieramy czy najpierw jedziemy pociągiem do Lecco, czy do Como.
Znacie jakieś fajne strony (angielski, polski), które pozwolą mi zaplanować krok po kroku trzydniowy wypad nad Como? Szperam od jakiegoś czasu, ale trafiam tylko na mało konkretne relacje i blogi.
Misiatek napisał:Znacie jakieś fajne strony (angielski, polski), które pozwolą mi zaplanować krok po kroku trzydniowy wypad nad Como? Szperam od jakiegoś czasu, ale trafiam tylko na mało konkretne relacje i blogi.wydaje mi się, że najlepiej będzie połączyć strony danych miast (pewnie mają po angielsku) + jakąś stronę poświęconą turystyce w lombardii + wikimoże poszukaj czegoś o jakichś szlakach "pttk" w tamtym rejonie.
Misiatek napisał:Znacie jakieś fajne strony (angielski, polski), które pozwolą mi zaplanować krok po kroku trzydniowy wypad nad Como? Szperam od jakiegoś czasu, ale trafiam tylko na mało konkretne relacje i blogi.No, chciałbym tylko żeby wszystkie relacje były tak mało konkretne i szczegółowe jak ta ...
:)
maczala1 napisał:No, chciałbym tylko żeby wszystkie relacje były tak mało konkretne i szczegółowe jak ta ...
:)Nie miałem oczywiście na myśli waszej relacji, tylko inne, na które natrafiłem
:) Wasza jest świetna i prawdę mówiąc zainspirowała mnie do zaplanowania tego wyjazdu. Ale nie chcę powielać waszej trasy krok po kroku, stąd też pytanie o źródła informacji - bo wygląda na to, że wcześniej przygotowujecie dokładnie swoje podróże.
:)
Misiatek napisał:maczala1 napisał:Ale nie chcę powielać waszej trasy krok po kroku, stąd też pytanie o źródła informacji - bo wygląda na to, że wcześniej przygotowujecie dokładnie swoje podróże.
:)Ja trzydniowy wypad do Bergamo i w okolice przygotowywałem przez trzy tygodnie
;) Zaplanowałem co i w jakiej kolejności będziemy zwiedzać ... a i tak się drugiego dnia okazało że plany są do natychmiastowej zmiany z powodów pogodowych
:)
łowca napisał: a i tak się drugiego dnia okazało że plany są do natychmiastowej zmiany z powodów pogodowych
:)Wiem, że tak bywa.
:) Tym bardziej lubię wcześniej poczytać, żeby na szybko wprowadzić jakieś zmiany lub zupełnie zmienić kierunek.
maczala1 napisał:PablitoR napisał:Super, dziękuję za podpowiedź, przeanalizuję
:) a jeszcze takie pytanie. Czy ceny biletów (w tym przypadku chodzi mi o bilet Lecco- Mediolan) są w kasach takie same jak na stronie Trenitalii czy droższe?Jest to pociąg regionalny, więc cena w kasie lub automacie na stacji będzie taka sam jak na stronie internetowej. W tym przypadku nie warto zawracać sobie głowy wcześniejszym zakupem biletu.namteH napisał:mik111 napisał:Pewnie wujek google by pomógł ale mam pytanie ten bilet girolario obejmuje pociąg w obie strony i podróż 2x statkiem. Oczywiście w pewnych ramach czasowych?ja to zrozumiałem 2x pociąg + 1x statek. masz tylko wybrać czy robisz milano-lecco-como-milano czy milano-como-lecco-milano.Bilet jest ważny w jedną stronę ale robi się pełne kółko - początek i koniec wycieczki w Mediolanie. Czyli w sumie wychodzi 2 x pociąg + 2 x statek: pociąg (z Mediolanu) + statek (do Bellagio) + statek (z Bellagio) + pociąg (do Medialonu). Do wyboru jest tylko kierunek, wybieramy czy najpierw jedziemy pociągiem do Lecco, czy do Como.No to jeszcze dopytam:- w automacie biletowym wybieram kierunek tripu?- statki kursują cały rok?z gòry dziękuję za odpowiedź.
Misiatek napisał:maczala1 napisał:No, chciałbym tylko żeby wszystkie relacje były tak mało konkretne i szczegółowe jak ta ...
:)Nie miałem oczywiście na myśli waszej relacji, tylko inne, na które natrafiłem
:) Wasza jest świetna i prawdę mówiąc zainspirowała mnie do zaplanowania tego wyjazdu. Ale nie chcę powielać waszej trasy krok po kroku, stąd też pytanie o źródła informacji - bo wygląda na to, że wcześniej przygotowujecie dokładnie swoje podróże.
:)Spokojnie, tak tylko sobie zażartowałem
:) Co do źródeł, to na pewno nie znajdzie się wszystkiego na jednej stronie internetowej. Starałem się podać linki do ważniejszych stron z komunikacją, bo to jest chyba najistotniejsze w planowaniu. Mnie osobiście inspirował blog pewnej osoby, która bogato opisuje swoje podróże po północnej Italii. Nie ma tam może dużo konkretnych porad logistyczno-komunikacyjnych ale jest za to opisana cała masa ciekawych miejsc (m.in. nad jeziorem Como), o których ciężko coś znaleźć w sieci. Myślę, że mogę przytoczyć ten blog, bo na pewno jest warty gruntownych oględzin, szczególnie przez kogoś, kto lubi poznawać historię miejsc, które odwiedza
:) http://sukienkawkropki.blogspot.com/edit:Jak komuś nie chce się samemu myszkować po blogu, to na stronie 7 poniższego wątku, podałem na tacy opisy dotyczące jeziora Como.wlochy-bergamo,1362,522?start=120
Witam serdecznie.Szukając w google informacji o okolicach Como trafiłam na Waszą relację. Bardzo dziękuję za tak obszerną i bogatą w zdjęcia opowieść - to dla mnie ogromna pomoc w wyborze konkretnych miejsc do odwiedzenia. Będziemy podróżować z małym dzieckiem w wózku spacerowym i szukam informacji o trasach, na które można sobie pozwolić bez obaw, że będzie trzeba non stop nieść wózek. W opisie trasy na zamek Vezio wspomina Pani o schodach na początku. Jak później wygląda trasa? Czy z miejsc, które odwiedziliście, któreś było szczególnie niedostępne dla wózka? Będę bardzo wdzięczna za pomoc. W północnych Włoszech spędzimy 6 dni - kolejno w Bergamo, Weronie, Mediolanie (po jednym dniu w każdym miejscu) i reszta wyjazdu właśnie nad jeziorem Como. Teraz planujemy, które miejsca odwiedzić. Wyjazd już w środę
:)
Maćku, dziękuję i przepraszam...
:) W czasie przeglądania Waszej relacji jakoś Twoja towarzyszka bardziej zapadła mi w pamięć.Jeśli na trasie nie ma trudniejszych odcinków niż na wklejonym zdjęciu to będzie dobrze. W takich warunkach dajemy radę
:) Dopisujemy więc do planu, wyjazd kolejką na Piani di Erna także (myca007 - również dziękuję
:)). Teraz szukam noclegów - ceny faktycznie, dość wysokie. Polecane przez Was miejsce już niedostępne i podobne ceny również. Chyba będziemy się przenosić z noclegami pomiędzy Bergamo, Weroną i którymś z miasteczek nad Como. Pogoda zapowiada się ładna - mam nadzieję na udane widoki, szczególnie nad jeziorem.
masajaja napisał:Jeśli na trasie nie ma trudniejszych odcinków niż na wklejonym zdjęciu to będzie dobrze. W takich warunkach dajemy radę
:) Na samej górze już niedaleko zamku Vezio są strome schody i kawałek nierównej drogi i tam pewnie trzeba będzie wózek przenieść ale myślę, że nie więcej niż z 50 metrów.Jak będzie dobra pogoda to zdecydowanie polecam kolejkę linową na Piani di Erna i krótki spacer do punktu widokowgo przy krzyżu (o ile dobrze pamiętam to drogowskaz oznaczony jako "Panoramio", a na mapce trasy jako "La Croce"). Przy nisko zawieszonych chmurach można sobie raczej odpuścić, bo bilety na kolejkę nie są tanie, a widoków nie będzie.Jak byście byli w Como to warto wjechać na wzgórze Brunate kolejką torową, która niestety była w remoncie podczas naszej wycieczki - rozkład i cennik w poniższym linku.http://funicolarecomo.it/Powodzenia.
Maczala1, super relacja
:-) Zerknelam pobieznie w pracy, w domu przeczytam wszystko ze szczegolami i zastosuje
:-) Musze tylko dopasowac kolejnosc zwiedzania do polozenia slonca, zeby mi dobrze zdjecia wyszly. Jesli prognoza pogody nie zmieni sie, to po poludniu kupuje bilet na weekend.
Aga_podrozniczka napisał:Maczala1, super relacja
:-) Zerknelam pobieznie w pracy, w domu przeczytam wszystko ze szczegolami i zastosuje
:-) Musze tylko dopasowac kolejnosc zwiedzania do polozenia slonca, zeby mi dobrze zdjecia wyszly. Jesli prognoza pogody nie zmieni sie, to po poludniu kupuje bilet na weekend.Fajnie Aga, że chociaż w tym jednym przypadaku Ty skorzystasz trochę z moich opisów, bo z reguły to jest na odwrót
:)
Skorzystalam z relacji z Oslo, chociaz nie pamietalam wszystkiego, bo jakbym pamietala, to bym pewnie nie stala w kolejce do lodki. Tym razem bardziej sie przyloze no i lece sama, wiec nikt nie bedzie mnie rozpraszal
:-)
Fajna relacja, super fotki. W czerwcu zeszłego roku spędziliśmy przedłożony weekend nad Lago Maggiore. Wasza relacja pokazuje, że Włochy mają więcej do zaoferowania niż tylko Rzym i Pisa.
Byłeś tam wczoraj? My wyjechaliśmy z mieszkania Valerio w poniedziałek i zostawiliśmy sporo jedzenia w lodówce i szafkach , mam nadzieje ze coś się przydało!
:)
Super relacje! Dzięki wielkie za tak rzeczowe przedstawienie całej trasy (zresztą jak każda Wasza wyprawa
;) ). Wybieram się tam niedługo więc wskazówki się przydadzą.
Fajna relacja, na pewno skorzystam z Waszych doświadczeń w przyszłości - te okolice są na mojej liście życzeń dość wysoko.Natomiast już nie długo bo w połowie września będę miał 5 godzin wolnych w Bergamo ( przesiadka w drodze na Sardynię). Czy warto pojechać w tym czasie pociągiem do pierwszej miejscowości/stacji nad jez.Como a może nawet trochę dalej?
@wulkanTo zależy, jeżeli nie byłeś jeszcze w Bergamo to pojedź do górnego miasta, a jezioro zostaw sobie na dłuższą wyprawę. Na upartego można jechać nad jezioro ale pamiętaj, że z Bergamo pociąg jedzie do Lecco jakieś 40 min, a dalej do Varenny kolejne 40 min (niektóre szybkie kursy 20 min), więc pozostanie mało czasu na miejscu. Jeszcze do Lecco można się skusić ale dalej to już chyba nie ma sensu.
Dobra, namówiliście mnie, muszę tam wrócić tylko pytanie czy za rok czy za dwa. Jednak tym razem celuję w lato to może uda się mi uniknąć deszczu
:DPodobają mi się Wasze nowatorskie pomysły, bo kościółek też widziałem i pewnie jak wiele innych osób, pomyślałem że musi być stamtąd fajny widok. Jednak to było raczej takie retoryczne, bez myślenia że faktycznie można i warto tam wleźć, a Wy pokazujecie, że chcieć to móc
:)
@kleyoMieliście faktycznie pecha z tym ciągłym deszczem pod koniec kwietnia. My byliśmy ok. 3 tygodnie później i jak dla mnie było nawet za dużo słońca i za ciepło. Przygotowani byliśmy wg prognozy na temperatury 20-25, a faktycznie było 25-32 (przeważnie ok. 30). Przesuwając wyjazd na lato masz trochę większą szansę uniknięcia deszczu ale pamiętaj, że może być przegięcie w drugą stronę
:) Ja nie trawię upałów i południe Europy zawsze odpuszczam latem. Na Włochy dla mnie optymalny jest maj lub przełom wrzesień/październik.
maczala1 napisał:Wizzair oczywiście potem przepraszał nas bardzo mocno za wszelkie niedogodności, jednak mroczne widmo tajemnicy handlowej nie pozwalało mu niestety ujawnić powodów tego całego zdarzenia. No cóż, tajemnica handlowa to rzecz poważna i nietaktem z mojej strony byłoby dalsze naleganie na wyjaśnienia w tej sprawie. Pozostaje jedynie nadzieja, że ULC nie będzie już tak bardzo tajemniczy
:)No i dzięki ULC sponsorem naszej wycieczki stał się ... Wizzair
:)
Dzięki za super relację. Przyda się bardzo przy moim kilkudniowym wypadzie.Przy okazji pytanie. Kojarzycie ile średnio kosztuje parking przy ulicy na godzinę w bardziej popularnych miejscowościach? Będę autem, łącznie w 3 osoby i zastanawiam się czy koszty parkingów jakoś znacznie nie przekroczą mi kosztu biletów na autobus dla 3 osób. Przy założeniu, że w jednym miejscu spędzam max 2-3h i jadę dalej.
Ten żółty budynek to Villa Cipressi.
Przystań promowa, skąd już tylko kawałek drogi do stacji kolejowej.
Z informacji praktycznych, kasa biletowa na stacji jest od dłuższego czasu nieczynna. Bilety kupujemy w informacji turystycznej obok hotelu Beretta przy głównym skrzyżowaniu miasteczka.
EDIT 2015:
Obecnie bilety kupujemy w małej informacji turystycznej na stacji kolejowej (wejście z boku budynku, na poniższym zdjęciu z prawej strony).
No i w końcu dochodzimy do urokliwej małej stacyjki.
Przy okazji, jakby ktoś chciał się skusić w ristorante na głównym placu miasteczka na lokalny specjał o nazwie Varenniana, to szczerze ... nie polecam.
No chyba, że ktoś akurat lubi pizzę z rybnym anchois, bleeee …
C.D.N. ... ale nie dzisiaj :)Dzień 2 – Turyn (+ finał pucharu Ligi Europy: Benfica – Sevilla)
Rano udaliśmy się regionalnym pociągiem do Mediolanu i potem już superszybką strzałą frecciarossa do Turynu. Bilety rezerwowane z dużym wyprzedzeniem więc ceny w granicy 10-13 € za sztukę. Po wejściu do pociągu okazało się, że nasze miejsca są … zajęte przez fanki Sevilli. Po krótkiej dyskusji z kibicami zajęliśmy inne miejsca przez nich wskazane. Jak się za chwilę okazało mieliśmy dzięki temu lepszy widok na Alpy :)
Frecciarossa to superszybki włoski pociąg.
Pomimo, że to tylko klasa 2, siedzenia są bardzo wygodne, a wagon klimatyzowany.
Momentami 300 km/h, a prędkości w ogóle się nie czuje.
Cała trasa Mediolan – Turyn wiedzie wzdłuż podnóża Alp, dlatego najlepiej siedzieć po prawej stronie pociągu.
Po przyjeździe na główną stację Porta Nova poszliśmy zostawić bagaże do Hotelu Bologna, który jest rzut beretem od stacji i od razu ruszyliśmy na miasto.
Przed wejściem na jeden z głównych placów miasta – Piazza San Carlo, witają nas dwie ciekawe fontanny.
Dwa bliźniacze kościoły – San Carlo i San Cristina górują nad południową stroną Piazza San Carlo.
Kościół San Carlo.
Palazzo Carigniano, budynek uważany za jeden z najbardziej oryginalnych przedstawicieli włoskiego baroku.
Pomnik na Piazza Carlo Alberto.
Centralne miejsce na Piazza Castello zajmuje Palazzo Madama, będący ciekawą hybrydą XV-wiecznego zamku z XVII-wiecznym pałacem.
„Nowsza” XVII-wieczna fasada Palazzo Madama.
Palazzo Reale, czyli pałac królewski dawnych książąt i króli z dynastii sabaudzkiej.
Kopuła kościoła San Lorenzo.
Okolice centralne opanowane zostały prawie w całości prze kibiców Sevilli :)
Dotarliśmy w końcu do Dumo di San Giovanni Battista czyli katedry Św. Jana Chrzciciela, w której przechowywany jest słynny całun turyński. Niestety na widok publiczny wystawiany jest on niesłychanie rzadko, raz na kilka, a nawet kilkanaście lat. Można było obejrzeć tylko kapliczkę, w której złożony jest całun, a samej kapliczki nawet nie można było fotografować. Miłą niespodzianką był informator o całunie dostępny w języku polskim. W katedrze akurat trafiliśmy na wystawę poświeconą … naszemu Papieżowi :)
Dumo di San Giovanni Battista od frontu.
Główny ołtarz katedry.
Na wystawie poświęconej Janowi Pawłowi II mogliśmy zobaczyć nawet … Gdańsk.
Potem udaliśmy się w kierunku Mole Antonelliana, który jest najwyższym budynkiem Turynu. Budowla pierwotnie planowana jako synagoga żydowska, przerosła swoimi rozmiarami pierwotne plany (stąd nazwa mole, czyli moloch). Obecnie w budynku umiejscowione jest muzeum kinematografii, której jest podobno bardzo ciekawe ale my je jednak odpuściliśmy. Skorzystaliśmy za to z innej atrakcji, którą jest wjazd windą na szczyt wieży. Jazda windą robi niesamowite wrażenie, bo jest ona usytuowana centralnie w samym środku kopuły, a sama winda jest panoramiczna i widać dokoła przestrzeń wewnątrz kopuły budynku. Minusem jest mała pojemność windy (tylko 8 osób) więc często jest kolejka zarówno do wjazdu na górę, jak i zjazdu na dół. Wrażenia z jazdy windą oraz widoki z góry jednak rekompensują czas stracony w kolejce.
Czekając na windę powrotną staliśmy akurat za rosyjską rodzinką z małym dzieckiem. Facet o wzroście ponad 2 metry prowadził ożywioną rozmowę z jakimś turystą, z której dowiedziałem się, że to koszykarz grający na zachodzie. Żona ma lekkie „uczulenie” na naszych wschodnich sąsiadów, więc nie była zadowolona z tego towarzystwa. Najgorzej było kiedy gość pochwalił się imieniem swojej małej córeczki, które brzmiało … Wladimira, na cześć wiadomo kogo :)
Budynek Mole Antonelliana.
Kolejka do windy panoramicznej.
Ze szczytu Mole Antonelliana widać doskonale panoramę całego miasta, a w oddali Alpy.
Z wieży widać też inną atrakcję miasta - Bazylikę di Superga, do której można dojechać starym tramwajem,
opis w wątku varenna-i-turyn-21-23-luty-2014,209,42834
Potem ruszyliśmy ulicą Via Po w kierunku Piazza Vittorio Veneto, który jest jednym z największych placów miejskich we Włoszech i dalej spacerkiem wzdłuż rzeki Pad.
Na początku ogromnego Piazza Vittorio Veneto zgromadzili się kibice Benfiki :)
Za mostem po drugiej stronie Padu widać kościół Gran Madre di Dio, wzorowany na rzymskim Panteonie.
Spacerek nad Padem to chwila odpoczynku od zatłoczonego miasta.
Potem był już tylko krótki odpoczynek w hotelu i czas na mecz, finał Ligi Europy: Benfica – Sevilla, najpierw jazda metrem a potem tramwajem nr 9 pod sam stadion. Jeżeli mowa o metrze to w Turynie, to wygląda ono naprawdę bardzo ciekawie. Chociaż metro jest małe (tylko jedna linia) to jest jednym z najbardziej nowoczesnych i bezpiecznych w Europie. Pierwsze odcinki metra zostały oddane do użytku dopiero w 2006 roku (na zimową olimpiadę). Metro jest całkowicie zautomatyzowane, nie ma w nim nawet motorniczego :) Stojąc na peronie nie ma dostępu do torów, które są całkowicie oddzielone ścianą przesuwnych drzwi. Dopiero jak podjedzie pociąg, otwierają się zarówno drzwi na peronie jak i drzwi wagoników. Musi to być wszystko dokładnie zsynchronizowane miejscowo i czasowo, żeby idealnie działało.
Nowoczesne metro w Turynie.
Z samym wejściem na stadion były w sumie niezłe jajca. Ponieważ nie wylosowałem biletów z aplikacji UEFA zakupiłem je z drugiej ręki od „zawodowego dystrybutora” biletów. Do przesyłki z UEFA dołączony był listy, który ostrzegał, że bilety są imienne i zgodnie z włoskim prawem będą prowadzone kontrole dowodów osobistych przed wejściem na stadion. „Zawodowy dystrybutor” zapewniał mnie jednak, że to zwykły straszak i, że sam był na finale Ligi Mistrzów w Rzymie i niczego nie sprawdzano.
Z moich doświadczeń z poprzedniego finału LE oraz meczy EURO 2012 wynikało również, że nie było czego się obawiać. Jedank już jadąc tramwajem na stadion Juventusu spotkaliśmy gości dyskutujących coś o pożyczaniu ID i jakiś innych kombinacjach przy wejściu na stadion. Pomyślałem, że pewnie się nie znają, bo przecież niemożliwe żeby nie wpuszczali. Potem doszło do mnie, że nigdzie nie ma żadnych koników, co jest zjawiskiem zupełnie nienormalnym przy takich meczach i naszły mnie złe przeczucia. Doszliśmy pod stadion i przy gate A widzę scenę jak koleś trzyma w ręce bilet oraz dokument i błagalnym tonem coś tam mówi dziewczynie na bramce ale ta tylko stanowczo odpowiada "no". Wtedy dostałem mini-zawału lub mini-wylewu, lub obu na raz, już sam nie pamiętam. Doszliśmy w końcu do naszego gate C gdzie było kilku bramkarzy i stoimy w kolejce. Wpuszczanie szło bardzo wolno i co jakiś czas ktoś zostawał odprawiony z kwitkiem. W pewnym momencie jeden z nie wpuszczonych podniósł raban i chciał się przedzierać na siłę, a tłum zaczął napierać na bramkarzy. Szybko pojawili się mundurowi i opanowali sytuację. Stojąc rozpatrywałem dwie koncepcje, albo podam nasze dokumenty i będę liczył na cud albo walnę jakąś ściemę o zgubieniu czy kradzieży. Skłaniałem się ku drugiej opcji ale w ostatniej chwili zmieniłem zdanie. Zauważyłem, że nasz bramkarz od czasu do czasu jakoś dziwnie spogląda na wchodzących coś tam mówi ale wpuszcza. Podałem mu nasze ID i bilety, on sprawdził, popatrzył na nas i z miną mówiącą "no przecież widzę, że się nie zgadza" powiedział tylko - OK. W tym samym czasie bramkarz obok odrzucił delikwenta. Mówiąc w skrócie była wielka loteria z wejściem, nam się udało ale dużo osób nie weszło. Sektory fanów obu drużyn były szczelnie zajęte, a w sektorach ogólnych było sporo wolnych miejsc. Obok nas po obu stronach były po dwa miejsca wolne. Na telebimie podali 33.100 publiczności, a pojemność stadionu to 41 tys., co by wskazywało na ok. 8 tys. wolnych miejsc. Część osób pewnie sama nie przyszła na mecz (np. część VIP-ów) ale pewnej grupy po prostu nie wpuścili. Ja w każdym bądź razie już powiedziałem, że ostatni raz pojechałem na mecz do Włoch bez biletu na swoje nazwisko :)
Stadion Juventusu z zewnątrz.
Właśnie trwa rozgrzewka.
Tuż przed ceremonią otwarcia.
W trakcie ceremonii otwarcia.
Groźnie wyglądająca sektorówka Sevilli, kibice pod reflektorem odpalili race, przez co wyglądało jakby reflektor świecił :)
Latający puchar Ligi Europy.
Niewielki balonik :)
Na meczu widać było wielu kibiców Juventusu, którzy pewnie żałowali, że Juve odpadło już w półfinale.
Dwóch charyzmatycznych trenerów „w akcji”.
W czasie przerwy odbyło się zraszanie murawy.
Widok stadionu przy pełnym oświetleniu.
Co do samego meczu, to siedzieliśmy tuż obok sektora kibiców Benfiki i im kibicowaliśmy. Niestety tak jak rok temu w Amsterdamie, Benfika znowu przegrała finał, chociaż z przebiegu gry nie była wcale drużyną gorszą. Potwierdziło się po raz kolejny, że Benfika jest chyba najbardziej pechową drużyną Europy :)
Ponieważ mecz, po dogrywce i karnych zakończył się bardzo późno, a nasi faworyci przegrali, nie czekaliśmy już na wręczenie pucharu i ruszyliśmy od razu w drogę powrotną. Do hotelu dotarliśmy przed godziną 1 w nocy, a już przed 7 przewidziana była pobudka na frecciarossę do Mediolanu. Dodatkowo okazało się, że już od 5 rano hałas uliczny, a głównie tramwaje, skutecznie utrudniają spanie. Także jakby ktoś spał kiedyś w Hotelu Bologna w samym centrum Turynu, to polecam od razu na wejściu prosić o pokój od podwórza :)
C.D.N.Dzień 3 – Mediolan
Wracając z Turynu spędziliśmy jeden dzień w Mediolanie. Ponieważ Mediolan jest dosyć popularny i jest już na forum trochę różnych opisów tego miasta, ograniczę się tylko do „paru” zdjęć. Po mieście poruszaliśmy się metrem korzystając z całodziennego biletu za 4,5 €, co przy kilku przejazdach było najlepszą opcją.
Oczywiście główny punkt programu to Dumo, czyli jedna z największych katedr gotyckich na świecie. Ogromna sylwetka wykonanego z jasnego marmuru kolosa, robi naprawdę duże wrażenie. Środek katedry można zwiedzać za darmo ale warto również skorzystać z innej płatnej atrakcji, wejścia po schodach (7 €) lub wjazdu windą (12 €) na dach katedry. Chociaż jest to trochę droga przyjemność ale naprawdę warto.